Wróciłam do salonu. Danielle razem z Liam'em siedzieli na kanapie i rozmawiali. Chłopak zerknął na mnie. Ja dalej czułam to samo. Zazdrość nie dawała mi spokoju. Trudno mi było dopuścić do siebie, że mogłam się zakochać w moim przyjacielu. To straszne. Ja nie mogłam... Co z Louis'em?! Przecież to on zawrócił mi w głowie! Nie, nie... To musi być jakieś wielkie nieporozumienie. Nie mogę go kochać! Nie Liam'a! Popatrzyłam na niego, a on się do mnie uśmiechnął. Miał cudowny uśmiech. Taki uroczy. Uwielbiałam kiedy się do mnie uśmiechał. Czułam się wtedy nieziemsko. Jane! Przestań! Skarciłam się w myślach. Wzięłam głęboki oddech.
- Wszystko w porządku? - spytał się chłopak, przerywając przy tym Danielle.
Zerknęłam na dziewczynę.
- Tak - mruknęłam. - Powinnam już iść.
- Ale dopiero przyszłaś! - oburzył się.
Znów popatrzyłam na Danielle.
- Nie będę wam przeszkadzać - wymusiłam uśmiech.
- Na pewno wszystko ok?
- Tak tak. Cześć.
Wyszłam z domu. Szybko udałam się do Kate. Byłam tam w zaledwie 20 minut. Weszłam do środka.
- Dzień dobry - powiedziałam kiedy zobaczyłam jej mamę.
- Cześć - odpowiedziała z szerokim uśmiechem.
- Jest Kate? - spytałam.
- Tak, siedzi u siebie.
- Dziękuję.
Kobiecie uśmiech nie schodził z twarzy. Szybko poszłam do pokoju mojej przyjaciółki. Po drodze spotkałam Josh'a z Alice.
- Cześć! Gdzie tak się spieszysz, mała? - zaczepił mnie.
- Muszę pogadać z Kate...
- Coś się stało? - spytał zdziwiony.
- Tak jakby... Nie ważne.
- Dobra, wiem, mi się nie będziesz zwierzać.
Zaśmiał się i poszli, a ja czym prędzej weszłam do pokoju. Moja przyjaciółka siedziała na łóżku.
- Kate! - powiedziałam dość głośno. - Mam problem - powiedziałam praktycznie ze łzami w oczach.
- Co jest?
Popatrzyła na mnie wystraszona. Usiadłam obok niej.
- Chyba czuję coś do Liam'a - szepnęłam zrozpaczona. Patrzyła na mnie z niedowierzaniem.
- Ale jak to?
- Nie wiem... Mam nadzieję, że to tylko mylne uczucie.
- Rozmawiałaś z nim o tym?
Pokiwałam przecząco głową. Dziewczyna westchnęła. Nie zadawała już więcej pytań. I dobrze... Nie chciałam już o tym rozmawiać. Bałam się, że to prawda. Nie chciałam niszczyć sobie życia przez nieodwzajemnioną miłość. To byłoby straszne. Postanowiłam zadzwonić do Lou. Może by mi wróciła sympatia do niego.
Wybrałam numer.
- Gdzie dzwonisz? - szepnęła Kate.
- Do Louis'a. Spotkam się z nim...
- Halo? - usłyszałam jego głos.
- Cześć.
- O, hej Jane! Jak tam? Dawno się nie widzieliśmy!
- No, masz rację.
- To może się spotkamy? Pogadamy trochę, z resztą masz jedną sprawę do wyjaśnienia!
- Tak, tak wiem, pamiętam. To kiedy i gdzie?
- Jutro, bo dziś nie mogę. Przyjdę po Ciebie o piątej.
- Tyle, że ja nie mieszkam już u siebie...
Głos mi się lekko załamał.
- Co się stało?!
- Jutro Ci opowiem. Przyjdź pod dom Kate.
- Dobra! Sms'em wyślij mi adres.
- Ok. To do jutra.
- Miłego wieczoru, piękna!
Rozłączyłam się.
- Czy ja słyszałam: piękna?! - spytała z ekscytacją w głosie Kate.
- Tak - powiedziałam zapatrzona w ścianę.
Opadłam na łóżko.
- Coś czuję, że Liam pójdzie na bok - uśmiechnęła się szeroko.
- Mam nadzieję.
Westchnęłam. Po chwili wstałam i poszłam wziąć prysznic. Czułam się tutaj jak u siebie w domu. Kiedy skończyłam wpadłam do łóżka i poszłam spać. W końcu musiałam być wyspana!
Wstałam jak nowo narodzona. Niestety dość późno. Kiedy tylko otworzyłam oczy i zobaczyłam jaka jest godzina, wyskoczyłam jak oparzona i pobiegłam do łazienki. Umyłam starannie włosy i wróciłam do pokoju się przebrać. Ubrałam dresowe spodenki i luźną koszulkę. Zeszłam szybko na dół. Na stole stało śniadanie, a w okół siedzieli wszyscy domownicy. Troszkę mnie to speszyło, że tylko mnie tam brakowało.
- Siadaj - uśmiechnęła się Kate.
- Czemu mnie nie obudziłaś? - spytałam.
- Tak słodko spałaś - puściła mi oczko.
- Wiesz dobrze, że się spieszę.
- No tak, tak - przewróciła oczami i wróciła do jedzenia płatków.
Na stole, przy wolnym miejscu, obok mojej przyjaciółki, leżały kanapki z nutellą. Moje ulubione. Uśmiechnęłam się i usiadłam. Mama Kate podała mi szklankę z mlekiem. Moje śniadanie momentalnie znikło ze stołu.
- Smakowało? - spytała przyjaciółka.
Kiwnęłam twierdząco głową i podziękowałam. Poczekałam aż wszyscy zjedzą. Wtedy odłożyłam brudne naczynia do zlewu i pobiegłam do pokoju. Z dna walizki wygrzebałam moje stare ciuchy, w których byłam tylko kilka razy. Przez to, co mnie spotkało, nie ubierałam krótkich spodenek ani bluzek na szelkach, ale stwierdziłam, że zaryzykuję, w końcu nie będę sama i chcę się spodobać Louis'owi. Przygotowałam ciuchy i pobiegłam wysuszyć włosy. Miałam jeszcze kilka godzin, więc poszłam do salonu, gdzie siedziała Kate z Josh'em.
- Co robicie? - spytałam niepewnie.
- Kłócimy się - odpowiedziała mi moja przyjaciółka i odwróciła się plecami do swojego brata, zakładając ręce.
- O co?
- Nie chce mi dać swojego starego iphone!!! - krzyknęła Kate.
Wspominałam, że jej rodzina jest bardzo bogata?
- Oj młoda przestań - mruknął do niej Josh. - Nie strój fochów.
- To daj mi ten telefon!
- Nie.
Patrzyłam na nich. Jak dzieci, pomyślałam i wróciłam do pokoju. Położyłam się na łóżku. Przymknęłam oczy i zaczęłam myśleć.
Louis jest cudowny i słodki, ale nic nie może się równać Liam'owi. Do tego on jest taki strasznie przystojny. Jak leżał wtedy na tym łóżku, był taki strasznie bezbronny. Biedak. Z drugiej strony Louis'owi zmarła dziewczyna. Też nic miłego. Czemu wszyscy na kim mi zależy cierpią? No oprócz Kate... Jej to zawsze było dobrze. Niech tak zostanie. Przynajmniej ona jest szczęśliwa. Ciekawe co z jej znajomością z Harry'm... Dawno o nim nic nie wspominała. Może nie chciała mi zawracać głowy? Sama nie wiem... Muszę jej zapytać.
Nagle kontakt ze światem mi się urwał. Zasnęłam.
- JANE!!! - usłyszałam krzyk mojej przyjaciółki.
Otworzyłam oczy. Zdałam sobie sprawę z tego, że spałam.
- Cholera! Która godzina?! - krzyknęłam.
- Trzecia - odpowiedziała spokojnie. - Zaraz obiad - uśmiechnęła się i wyszła.
Wystraszyłam się. Wstałam szybko i pobiegłam do łazienki. Pokręciłam włosy i poszłam zjeść. Zaraz po posiłku poszłam się przygotować. W końcu zostało mi tylko 1,5h. Ubrałam moją bordową koszulkę na szeklach i jasne, krótkie spodenki, do tego czarne nike i okulary. Potem pobiegłam zrobić makijaż. Jasne cienie, w odcieniu brązu, tusz, podkład i pomadka. Byłam gotowa do wyjścia. Spojrzałam do lustra na efekt końcowy. Wyglądałam całkiem dobrze. Nigdy nie byłam tak pewna siebie. Uśmiechnęłam się delikatnie. Poszłam do Kate.
- Wow - powiedziała jak mnie zobaczyła. - Jaka laska!
- Ta - prychnęłam.
- JOSH!! - krzyknęła moja przyjaciółka.
- Nie drzyj się tak - skarciłam ją.
Po chwili w pokoju pojawił się jej brat.
- Co chcesz? - spytał.
Dziewczyna pokazała na mnie. Chłopak popatrzył na mnie.
- Ślicznie wyglądasz - uśmiechnął się.
Czułam jak się czerwienię.
- Dziękuję - szepnęłam. Wtedy w domu rozległ się dźwięk dzwonka. - Lou - wyszczerzyłam się.
- Ja otworzę! - krzyknęła znów Kate i pobiegła w stronę drzwi.
- Powinnaś się tak częściej ubierać - puścił mi oczko Josh.
Szłam w stronę wyjścia z pokoju. Kiedy przechodziłam obok niego, chłopak objął mnie, a dłoń położył na moim biodrze. Popatrzyłam na niego zdziwiona.
- Odprowadzę Cię do drzwi - powiedział i poszliśmy razem.
Kiedy wchodziliśmy do holu, chłopak zdjął rękę z mojego biodra, przy czym przejechał palcami po moich pośladkach. Strasznie mnie to speszyło. Nie lubiłam kiedy ktoś mnie tam dotykał. Nagle on się zatrzymał. Spojrzałam na niego.
- Wszystko ok? - spytałam.
Popatrzył na mnie i do mnie podszedł. Patrzył mi w oczy. Nie wiedziałam o co chodzi. Nagle on się nade mną pochylił i mnie pocałował.
Odsunęłam się od niego. To było bardzo dziwne. Szybko od niego odeszłam i poszłam w stronę drzwi. Czekał już tam na mnie uśmiechnięty od ucha do ucha Louis.
____________________________________________
Znów długo nic nie dodawałam. Przepraszam :/ mam jednak nadzieję, że rozdział Wam się spodobał. Komentujcie :) i nie zapominajcie o innych moich blogach ;) chęć do pisania wróciła, więc rozdziały będą pojawiać się częściej. Niestety za tydzień już szkoła, więc nie wiem jak to będzie, ale w miarę możliwości będę pisać :)
Jejejeje dalej *-*
OdpowiedzUsuń