poniedziałek, 27 maja 2013

Rozdział 4

Poszłam do kuchni. Wzięłam banana i usiadłam na krześle. Obrałam go i zaczęłam jeść. Zjadłam połowę i zauważyłam, że kogoś brakuje. Mojej babci. Nie było jej w domu. Pewnie poszła do koleżanki czy coś, pomyślałam. Ugryzłam banana. Podłoga na górze zaskrzypiała. Osłupiałam. Zaczęłam coraz szybciej jeść. Znowu ten sam dźwięk. Wstałam, wzięłam do moich trzęsących się rąk wałek do ciasta i poszłam do mojego pokoju, skąd dobiegały odgłosy. Ręce mi się strasznie spociły. Stanęłam przed drzwiami. Weszłam do pokoju, zaświeciłam światło, podniosłam wałek do góry i stanęłam. Przywitał mnie śmiech. Znalazłam osobę która mnie tak wystraszyła.
- Czy ty chcesz żebym dostała zawału? - spytałam... Liam'a.
- Nie. Kiedy wróciłaś? - odpowiedział. - Czekałem na ciebie.
- Przed chwilą.
- Aha - podszedł do mnie i mnie przutulił po czym pociągnął za sobą. Położyliśmy się na łóżku. Mój przyjaciel złożył na moich ustach pocałunek.
- Tak długo na to czekałem - szepnął mi na ucho. Szybko wstałam, nie wiedziałam co się dzieje. Zbiegłam na dół, ubrałam kurtkę i wybiegłam z domu.
- Jane! Przepraszam! - wołał Liam. - Wracaj!
Biegłam przed siebie. Nagle na kogoś wpadłam. Był to Louis. Przytulił mnie z całej siły. Uśmiechnęłam się. Objął dłońmi moją twarz i mnie pocałował. Odwzajemniłam pocałunek. Wtuliłam się w niego.
- Kocham cię, Jane - powiedział.
- Jane!
Odwróciłam się i zobaczyłam biegnącego w moją stronę Zayn'a.
- O nie - szepnęłam. Był już przy mnie i jako kolejny mnie pocałował.
- Kocham cię, Misiu - powiedział. - Przepraszam za to co ci zrobiłem.
- To chyba jakiś żart! - krzyknęłam. Przybiegł Liam i popchnął Zayn'a.
- Ona jest moja! - oznajmił mój przyjaciel.
- Nie, bo moja! - zaczęli się kłócić. Po chwili dołączył do nich Lou. Moją rękę ktoś chwycił i pociągnął mnie za sobą.
- Chodzisz z Lou? - spytał... Chłopak.
- Nie - odpowiedziałam.
- Zayn'em?
- Nie.
- Liam'em?
- Nie.
- Ze mną?
- Nie.
- Tak.
- Jakie tak?! Nie!
- Uwierz mi jestem chłopakiem twoich marzeń. Kochasz mnie.
- No chyba nie! Nawet cię nie znam!
- Oj znasz, znasz - pocałował mnie.
- Za dużo pocałunków jak na jeden dzień.
- Kocham cię.
- Kim jesteś?!
- Harry.
- Poważnie?
- Nie okłamałbym cię.
- Niech ci będzie.
- Chodź ze mną - zaczął iść, więc zrobiłam to samo. Doszliśmy do jakiegoś.
- Sądziłam, że czujesz coś do Kate.
- Nie. Dlaczego tak myślałaś?
- Bo z nią dzisiaj poszedłeś.
- Zdawało ci się.
- Nie. Przecież wy...
- Nie zaprzątaj tym swojej małej główki - skarciłam go wzrokiem. Spostrzegłam nagle moją mamę. Zdziwiłam się. Nie rozumiałam skąd ona się tutaj wzięła.
- Jane, kochanie - odezwała się. - Nie popełniaj tego błędu - chwyciła moją dłoń. - Trzymaj się od niego zdala. Zrobi ci krzywdę. Kocham cię - zniknęła.
- Mamo, wracaj! O co chodzi?! - krzyczałam.
- Jane... Jane... - usłyszałam Liam'a.
- Jane... Obudź się - rozpoznałam Kate. Zobaczyłam białe światło. Cały obraz zniknął. Otworzyłam oczy. Ujrzałam moich przyjaciół nade mną. Pomieszczenie było białe, jak w szpitalu.
- Gdzie ja jestem? - spytałam cichym, zachrypniętym głosem.
- Potknęłaś się jak wchodziłaś do domu i straciłaś przytomność. Na szczęście Louis to widział i zadzwonił po pogotowie - odpowiedział Liam. Odetchnęłam. To był tylko sen. - Połóż się i śpij. Musisz dużo odpoczywać - pocałował mnie w czoło.
- Wystarczająco się już wyspałam - uśmiechnęłam się.
- Dobrze, ale odpoczywaj i dbaj o siebie.
- Obiecuję - na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.
- Ja już pójdę nie będę ci przeszkadzać - szepnęła Kate.
- Pa pa - rzuciłam. Odpowiedziała mi tym samym i wyszła.
- Ja też już będę się zbierać - powiedział Liam.
- Już? Tak szybko? - spytałam. Zaśmiał się
- Tak, kochanie - pocałował mnie ponownie w czoło. Poczułam jak się rumienię. Zachichotał. - Do zobaczenia - odwrócił się i chciał już iść, ale złapałam go za dłoń. - Tak? - spytał odwracając się.
- Co z Louis'em? - zapytałam zachrypnięta.
- Siedzi na korytarzu i czeka na wieści ode mnie - uśmiechnął się.
- Aha - odpowiedziałam cicho.
- Rozumiem - zaśmiał się cichutko. - Zaraz go przyprowadzę.
- Nie musisz - rzuciłam jeszcze ciszej. Bardzo chciałam żeby to zrobił, ale nie miałam odwagi tego przyznać.
- Oj muszę, muszę. Do zobaczenia - posłał mi po raz kolejny uśmiech i odszedł. Odprowadziłam go wzrokiem. Kiedy Louis go zobaczył wstał. Zaczęli rozmawiać. Obserwowałam ich. Po chwili obydwaj obrócili głowy i popatrzyli na mnie. Lou się uśmiechnął i kiwną głową w stronę Liam'a. Pożegnali się i Brunet przyszedł do mnie.
- Słyszałem, że się o mnie pytałaś? - "przywitał" mnie.
- Ahh.. Liam, ta papla - uśmiechnęłam się, a on wybuchł śmiechem.
- Tak, żebyś wiedziała - usiadł koło mnie. - Jak się czujesz?
- Dobrze, ale chciałabym już być w domu - chłopak ponownie zaczął się śmiać.
- Tak szybko to oni cię nie wypuszczą, przykro mi.
- Niestety.
- Chcesz żebym z tobą został?
- Emmm... No... Możesz zostać - uśmiechnął się do mnie szeroko.
- To zostaję - pogładził mnie ręką po głowie i rozsiadł się wygodnie na krześle. Popatrzył się na mnie i szepnął żebym poszła spać, ale ja pokiwałam przecząco głową. Westchnął głęboko i powiedział, że jestem uparta. Cieszyłam się jego obecnością. Co chwila na niego zerkałam, a on patrzył się na ścianę. Rzucił, że musi zadzwonić i wyszedł, a gdy skończył wrócił. Spytałam z kim rozmawiał, a on z uśmiechem odpowiedział, że ze swoją dziewczyną za którą bardzo tęskni. Coś jakby we mnie pękło. Louis miał dziewczynę, a ja miałam cichą nadzieję, że mam u niego jakie kolwiek szanse. Westchnęłam cicho, uśmiechnęłam się i odwróciłam na drugi bok. Próbowałam zasnąć. Nie udawało mi się to, ponieważ co chwila z moich oczu leciały pojedyncze łzy. Po kilku próbach w końcu usnęłam. Tym razem nie chciałam się już obudzić.

piątek, 10 maja 2013

Rozdział 3

Zayn nie dawał za wygraną. Podobało mu się to, w zasadzie mi też. Ktoś wpadł do pokoju. Nie przejęliśmy się tym. Po chwili poczułam, że Zayn'a już nade mną nie ma. Otworzyłam oczy.
- Co ty robisz?! - krzyknął... Liam do Mulata. 
- Całuję ją - odpowiedział mu dumnie. 
- Kto ci na to pozwolił?! 
- Ona - pokazał na mnie palcem. Liam wytrzeszczył oczy. Odwróciłam wzrok. 
- Żartujesz sobie? 
- Nie - uśmiechnął się cwaniacko. 
- Jane? 
- Tak jakoś wyszło - próbowałam się wytłumaczyć. 
- Przecież on... Jesteś nienormalna! - krzyknął Liam. 
- Dlaczego?
- Czy ty zapomniałaś, co on ci zrobił?!
- Nie...
- Więc radzę ci uważać. To się źle skończy.
- Dobrze.
- Jesteś na prawdę naiwna!
- Mam cię przeprosić czy jak?
- Mnie nie masz, za co, ale dam ci jedną radę. Pomyśl zanim coś zrobisz - wyszedł. Usiadłam po turecku. Czekałam aż wróci, zawsze to robił. Nigdy nie był na mnie zły. Drzwi się otworzyły. Wszedł Zayn. Westchnęłam i schyliłam głowę.
- Mała, co jest? - spytał siadając obok mnie i unosząc mój podbródek.
- Nic - odpowiedziałam szeptem.
- To dobrze - przybliżył się do mnie i chciał mnie pocałować, ale odwróciłam głowę. - Ej!
- Nie mam ochoty na całowanie.
- Nie przesadzaj!
-Nie przesadzam. Nie chcę tego - wstał.
- Nie to nie! Ale nie licz na mnie jak będziesz coś chciała!
- Od ciebie, nigdy - burknęłam pod nosem.
- Co ty powiedziałaś?! - wystraszyłam się. Nie powinnam tego mówić.
- Nic, nic - szepnęłam cicho.
- Słyszałem! - podszedł do mnie.
- Może się przesłyszałeś?
- Twierdzisz, że jestem głuchy?!
- Nie, nic takiego nie powiedziałam.
- Ale na to wychodzi. To chciałaś mi powiedzieć!
- Nie.
- Wiesz, że ze mną się nie zadziera?! - kiwnęłam głową. - I tak masz przewalone! - mówiąc to wyszedł. Odetchnęłam z ulgą. Bałam się, że mnie uderzy czy coś. Liam miał racje - jestem naiwna. Zadzwoniłam do Kate. Dziewczyna zaraz do mnie przyszła. Opowiedziałam jej wszystko i spytałam o jakąkolwiek radę. Kate załamała ręce, ale po chwili powiedziała żebym się z nim nie spotykała i go unikała. Miała racje. I tak jakbym z nim chodziła to ten związek by się nie udał. Porozmawiałyśmy przez chwilę i stwierdziłyśmy, że pójdziemy na świeże powietrze. Udałyśmy się na lody. Po drodze oczywiście Kate podrywała chłopaków. Nie które, jej "flirty" na prawdę mnie bawiły. Na miejscu zamówiłyśmy lody waniliowe. Usiadłyśmy przy stoliku i zaczęłyśmy rozmawiać. Kate mówiła, że musi sobie znaleźć chłopaka. Nie powiem, byłabym z tego bardzo zadowolona. Zaczęła gadać o tym, jaki by do niej pasował itp. Nie chciało mi się tego słuchać, więc zaczęłam obserwować ludzi, co chwila jej potakując. Moją uwagę przykuł pewien loczek. Wydawał mi się znajomy. Po chwili dołączył do niego także znajomy mi chłopak. Przyglądałam się im i przysłuchiwałam się ich rozmowie. Ten drugi dźgnął loczka, a on krzyknął: - Louis!, stwierdziłam, że tak ma na imię.
- Słucham, Harry? - odpowiedział Louis. Loczek skarcił go wzrokiem, a ten go przytulił. Uśmiechnęłam się.
- Ty mnie nie słuchasz!!! - krzyknęła Kate. Popatrzyłam na nią.
- Sorki - powiedziałam do niej i patrzyłam znowu na chłopaków.
- Uuuuuuu - zaśmiała się Kate. - Nareszcie ktoś ci się podoba.
- Kto tak powiedział?
- To który? Pewnie ten loczek - poruszyła brwiami.
- Nie, ten drugi.
- Czyli jednak - uśmiechnęła się. Przewróciłam oczami i znów zaczęłam patrzeć na tych dwóch. Zauważyłam, że oni też się na mnie patrzą i szeroko się uśmiechają. Zaczęli do mnie machać. Odwróciłam głowę i się zaczerwieniłam. Podeszli do nas.
- Cześć, Jane - powiedział Louis. - Jak tam? - zdziwiłam się. Skąd on znał moje imię?! Patrzyłam na niego zdziwiona. - Wszystko ok? Żyjesz?
- Tak. Skąd wiesz jak mam na imię? - spytałam go.
- Liam nam powiedział - uśmiechnął się. - Nie zdążyliśmy się poznać, bo Zayn ...
- Rozumiem - westchnęłam.
- Louis - przedstawił się.
- Ja jestem Harry - powiedział loczek i puścił do mnie oczko.
- Miło poznać - wtrąciła moja przyjaciółka. - Ja jestem Kate - zaczęli się śmiać. - No co?
- Nic, nic - odpowiedział roześmiany Louis. Zadzwonił telefon Harry'ego. Powiedział, że zaraz wróci i poszedł. Kate oznajmiła, że musi iść do toalety i wyszła. Zostaliśmy sami. Wyciągnęłam komórkę i zaczęłam się na niej bawić.
- Co robisz? - spytał brunet.
- A tak sobie gram - skłamałam.
- W co? - chłopak momentalnie znalazł się obok mnie. Zablokowałam ekran. - Ej! Chciałem zobaczyć, w co grasz!
- Ymmm... skułam się - wymamrotałam.
- To może ja spróbuję!
- Nie, bo mi się bateria rozładuję.
- Szkoda - wrócił na swoje miejsce i nastała cisza. Co chwila mu się przyglądałam. Kiedy to zauważał uśmiechał się, a ja szybko odwracałam wzrok. Napisałam SMS-a do Kate.
"Gdzie ty jesteś? Ja tu nie wytrzymam :/"
Nagle wrócił Harry. Oznajmił, że musi już iść i poszedł. Śledziłam go wzrokiem. Nagle zauważyłam przy jego boku Kate, która się śmiała. Odeszli obydwoje. Louis zagwizdał.
- Harry się zabujał - zaśmiał się.
- Ja na jego miejscu na nic bym się nie nastawiała. Ona jest nieobliczalna - odpowiedziałam mu.
- Chodźmy się przejść - zaproponował.
- W zasadzie ja już powinnam iść do domu. Em... Obiecałam rodzicom, że wrócę za niedługo - próbowałam się wymigać.
- To im powiedz, że przyjdziesz troszkę później. Na pewno się zgodzą.
- Nie ma szans.
- No proszę!
- Przepraszam - wstałam i wzięłam swoją torbę. - Muszę już iść.
- Odprowadzę cię przynajmniej - westchnęłam.
- No dobrze - uśmiechnął się szeroko i ruszyliśmy. Szliśmy w ciszy. Jednak on to przerwał.
- Jakie jest twoje hobby - spytał.
- Wiesz, Louis... - zaczęłam.
- Mów mi Lou - wtargnął.
- Ok. Nie mam hobby.
- O! Dlaczego? Musisz sobie jakieś znaleźć.
- Tak.
- Cześć! - ktoś krzyknął i objął nas ramionami. Obróciliśmy się. - O czym gadacie? - zobaczyłam Zayn'a.
- A tak sobie rozmawiamy - odpowiedział Lou.
- Jak tam, Jane? - uśmiechnął się od ucha do ucha Mulat. Nie odezwałam się. Chrząknął. - Pytam się ciebie coś!!
- Normalnie - burknęłam pod nosem.
- Dziwna jesteś - powiedział Zayn. Pożegnał się z Louis'em, wyprzedził nas i poszedł w swoją stronę. Doszliśmy do mojego domu.
- Pa - szepnęłam do Louis'a i weszłam do domu. Za każdym razem jak widziałam Zayn'a to całą mnie trzęsło. Strasznie się go bałam. Gdyby nie Liam, żyłabym sobie spokojnie. Przez niego wszystkie wspomnienia wróciły, a świat znowu stał się niebezpieczny.

środa, 1 maja 2013

Rozdział 2

Zacisnęłam mocno powieki.
- Zayn! - usłyszałam. Otworzyłam oczy. To był Liam. Dziękuję, pomyślałam. Chłopak spiorunował go wzrokiem. Po chwili nie czułam już rąk na sobie. Pobiegłam do Liam'a, a on przytulił mnie mocno. Wtuliłam się w niego.
- Nie spodziewałem się tego po tobie - pokiwał głową brunet. Po moim policzku spłynęła łza. - Chodź - pociągnął mnie za sobą. Weszliśmy do jakiegoś pokoju. - Siadaj - pokazał ręką łóżko. Po chwili walnął ręką w ścianę. - Przepraszam - usiadł koło mnie. - Gdybym cię tu nie przyprowadzał do niczego by nie doszło. To wszystko przeze mnie.
- Nie możesz siebie za to obwiniać. To nie twoja wina - położyłam rękę na jego ramieniu.
- Naraziłem cię na niebezpieczeństwo!
- Ale nic się nie stało, żyję - przytuliłam go.
- Powinnaś już iść - wstał pomału. - Nie jesteś tu bezpieczna - westchnął. Podniosłam się i pocałowałam go w policzek. Chłopak złapał mnie kurczowo za rękę i pociągnął za sobą. Bardzo się o mnie bał, co dopiero teraz zauważyłam. Jeszcze nigdy nie był tak zmartwiony. Widziałam po nim, że się obwiniał, ale skąd on miał to wiedzieć? Przecież on nie miał pojęcia, że to ja byłam ofiarą jego przyjaciela. I teraz okazało się, że tak na prawdę żaden z nich nic o sobie nie wiedział. Ubrałam swoje trampki, a Liam narzucił na mnie swoją bluzę. Uśmiechnęłam się do niego w ramach podziękowania, lecz jemu nie było do śmiechu. Popatrzył tylko na mnie oczami przepełnionymi smutkiem. Starałam się go pocieszyć i odrzucić od niego myśl, że on jest temu wszystkiemu winien. Nie udało mi się. Pożegnał się z przyjaciółmi i wyszliśmy. Z tego wszystkiego nie miałam okazji dowiedzieć się jak nazywają się jego przyjaciele. Jeden z nich przykuł moją uwagę. Mianowicie szatyn o zielononiebieskich oczach. Wydawał się bardzo sympatyczny. Był cały czas uśmiechnięty. Po chwili dopiero otrząsnęłam się i przypomniałam sobie o tym, że nie jestem sama, ale towarzyszy mi mój przyjaciel, który dalej trzymał moją rękę. Wiedziałam, że nie pozwolił by żeby stała mi się jakakolwiek krzywda. Dbał o mnie jak o swoją młodszą siostrę, a on był dla mnie jak starszy brat. Nagle chłopak prychnął przerywając ciszę między nami.
- Coś nie tak? - spytałam.
- Dlaczego ja jestem taki głupi? - powiedział niby do siebie. - Powinienem cię pilnować i nie spuszczać z ciebie wzroku. Gdybym był bardziej uważny do niczego by nie doszło.
- To nie twoja wina - odpowiedziałam surowo. - Przestań się człowieku obwiniać! To tylko i wyłącznie moja wina, którą popełniłam kilka lat temu. Byłam naiwną nastolatką.
- Dalej jesteś - zaśmiał się.
- Dzięki - przyspieszyłam i wyrwałam rękę z jego uścisku.
- No przepraszam - szepnął mi na ucho kiedy mnie dogonił. Szłam jeszcze szybciej. - Nie gniewaj się na mnie - podbiegł do mnie i stanął przede mną torując mi drogę. Chwycił mnie za ramiona, przysuną do siebie i mocno przytulił. - Przepraszam - tym razem szepnął. Zachichotałam.
- No dobrze - uśmiechnęłam się. - Wybaczam ci - zaczęliśmy się oboje śmiać. - Co ja bym bez ciebie zrobiła? - westchnęłam głęboko. Liam szybko objął mnie ramieniem i ruszyliśmy w stronę mojego domu. Kiedy byliśmy już niedaleko popatrzyłam na niego. Cały czas patrzył przed siebie. Wyglądał jakby nad czymś rozmyślał.
- Nie wiem - odezwał się po chwili i przeniósł wzrok na mnie. Byłam zdziwiona, nie wiedziałam o co mu chodzi. Kiedy go o to spytałam odpowiedział mi śmiechem. Kiedy się opanował powiedział:
- Pytałaś co byś beze mnie zrobiła. To ci odpowiadam, że nie wiem - uśmiechnął się od ucha do ucha. Zaśmiałam się cicho. Postanowił odprowadzić mnie pod same drzwi.
- Pewnie musimy się pożegnać - szepnęłam kiedy byłam przed domem. Nasze twarze momentalnie posmutniały. Jednak jego po chwili znów się rozpromieniła.
- Wcale nie jeżeli zaprosisz mnie do siebie - uśmiechnął się.
- Hm. Niezły pomysł. Liam? - zastanowiłam się przez chwilkę.
- Słucham?
- Może wejdziesz do środka?
- Oczywiście - zaśmiał się i wparowaliśmy do środka. Moja babcia nawet nas nie zauważyła. Wzruszyliśmy ramionami i poszliśmy do mojego pokoju. Zaczęliśmy codzienną porcję wygłupów. Łaskotaliśmy się, biliśmy się poduszkami, opowiadaliśmy sobie kawały itp. Kiedy mieliśmy już dość rzuciliśmy się na łóżko. Odetchnęłam i położyłam głowę na torsie Liam'a, a on przejechał dłonią po mojej ręce. Wzdrygnęłam. Przeprosił mnie, ale ja powiedziałam, że nic się nie stało. Uśmiechnął się do mnie i pocałował mnie w głowę. Po chwili zadzwonił jego telefon. Podniosłam głowę.
- Leż, leż - powiedział do mnie i sięgnął po komórkę do kieszonki. Położyłam ponownie na nim głowę i przymknęłam oczy. Dzwoniła Danielle. Przysłuchiwałam się ich rozmowie. Nie wiedziałam kiedy, a zasnęłam. Obudziłam się obok ... karteczki! co mnie bardzo zdziwiło.
"Przepraszam musiałem wyjść w nocy. Umówiłem się z Danielle i chłopaki mieli do mnie pretensje, że nie wracam. Jeszcze raz bardzo Cię przepraszam. Jak coś to zadzwoń
Liam" 
Uśmiechnęłam się. Równie dobrze mógł pójść i nic nie mówić. Wstałam i poszłam coś zjeść. W domu nikogo nie było więc skorzystałam z okazji. Zrobiłam sobie kakao, kanapki z serem i zaniosłam to do salonu. Położyłam na stoliku, włączyłam telewizor i wygodnie rozsiadłam się w fotelu. Wybrałam jakiś program i zaczęłam jeść. Kiedy skończyłam odniosłam wszystko do kuchni i umyłam naczynia. Potem wróciłam do oglądania telewizji. Nagle usłyszałam dzwonek. Wstałam, przeczesałam włosy ręką, wzięłam gumę i poszłam otworzyć. Kiedy uchyliłam drzwi żeby zobaczyć kto tam jest odskoczyłam do tyłu. Przyszedł Zayn. Zatrzasnęłam drzwi i próbowałam przytrzymać je swoim ciałem, ale on był silniejszy. Wparował do mojego domu zamykając za sobą drzwi. Serce mi biło jak oszalałe. Próbowałam się gdzieś schować żeby mi nic nie zrobił. On był szybszy. Złapał mnie za biodra. Zaczęłam krzyczeć. Uśmiechnął się i pocałował mnie czule w usta. Nie wiedziałam o co chodzi.
- Nareszcie cię odzyskałem - szepnął mi do ucha. Zamarłam. - Teraz cię nie puszczę! - wystraszyłam się. Wątpiłam w to, że nic by mi nie zrobił. Zaczęłam się wiercić. Przycisnął mnie do siebie.
- Przestań - powiedział. Wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni po czym położył na łóżku.
- Zaraz wracam - szepnął i puścił mi oczko. Wyszedł. Wzięłam komórkę i napisałam do Liam'a żeby do mnie jak najszybciej przyszedł. Wrócił Zayn. Usiadł koło mnie na łóżku i mnie objął. Dostałam SMS-a. Wyciągnęłam pomału telefon.
- Od kogo? - spytał Mulat. Liam, pomyślałam. Faktycznie to był on. Pytał co się dzieje. Zayn zobaczył treść SMS-a. Chwycił moją komórkę i rzucił ją na podłogę. Usłyszałam mój dzwonek.
- Nie! - krzyknął ściskając moje ręce.
- Puść. To boli - szepnęłam, a on jeszcze mocniej je ścisnął. - Zayn... - zaśmiał się, pocałował mnie w policzek i puścił. Przetarłam palcami po czerwonych śladach na nadgarstkach. Nagle Mulat posadził mnie sobie na kolanach i włożył mi ręce pod bluzkę. Zesztywniałam. Usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi. Zayn chwycił mnie za rękę i pociągnął za sobą. Zeszliśmy do kuchni gdzie moja babcia wyciągała zakupy. Nawet nas nie zauważyła. Bezgłośnie wróciliśmy do pokoju. Usiadłam na łóżku, a Mulat wziął moją komórkę i pisał do kogoś SMS-a. Po chwili przyszła odpowiedź. Zaśmiał się.
- Ale Liam się o ciebie troszczy - powiedział i usiadł koło mnie. Nagle pchnął mnie i położył się nade mną opierając się rękami. Moje serce zaczęło bić szybciej. Tak bardzo się bałam jednak nie potrzebnie. Uśmiechnął się do mnie delikatnie i pocałował mnie po czym złączył nasze ręce.
- Nic nie rozumiem - szepnęłam.
- Zrozum tylko to, że cię kocham i żałuję tego co zrobiłem - odpowiedział mi. Było to w miarę wiarygodne. Czułam, że mu wierzę, ale źle robię. - Czy ty też czujesz to samo co ja? - zamyśliłam się na chwilę. Szczerze go znienawidziłam za to co mi zrobił, ale tak, kochałam go. Zrobiłabym dla niego wszystko tylko był mały problem. Straciłam do niego zaufanie. To nie było to samo co kiedyś.
- Tak - popatrzyłam mu w oczy. Słodko się uśmiechnął. Musnął moje usta. Złapałam go za szyję i przyciągnęłam do siebie. Co ci odbija?!, pomyślałam. Zaczęliśmy się namiętnie całować. Poczułam w pewnym momencie jak Zayn podczas pocałunku się uśmiecha. Nagle ścisnął moje ręce i przycisnął mnie swoim ciałem. Oderwałam się od niego.
- Żartuję - zaśmiał się i wrócił do poprzedniej pozycji. Znów się całowaliśmy. Sama nie wiedziałam dlaczego się tak zachowuję. Czyżby moja miłość do niego przeważała nad zaufaniem? Tego nie wiedziałam i to pytanie zostanie bez odpowiedzi.