środa, 1 maja 2013

Rozdział 2

Zacisnęłam mocno powieki.
- Zayn! - usłyszałam. Otworzyłam oczy. To był Liam. Dziękuję, pomyślałam. Chłopak spiorunował go wzrokiem. Po chwili nie czułam już rąk na sobie. Pobiegłam do Liam'a, a on przytulił mnie mocno. Wtuliłam się w niego.
- Nie spodziewałem się tego po tobie - pokiwał głową brunet. Po moim policzku spłynęła łza. - Chodź - pociągnął mnie za sobą. Weszliśmy do jakiegoś pokoju. - Siadaj - pokazał ręką łóżko. Po chwili walnął ręką w ścianę. - Przepraszam - usiadł koło mnie. - Gdybym cię tu nie przyprowadzał do niczego by nie doszło. To wszystko przeze mnie.
- Nie możesz siebie za to obwiniać. To nie twoja wina - położyłam rękę na jego ramieniu.
- Naraziłem cię na niebezpieczeństwo!
- Ale nic się nie stało, żyję - przytuliłam go.
- Powinnaś już iść - wstał pomału. - Nie jesteś tu bezpieczna - westchnął. Podniosłam się i pocałowałam go w policzek. Chłopak złapał mnie kurczowo za rękę i pociągnął za sobą. Bardzo się o mnie bał, co dopiero teraz zauważyłam. Jeszcze nigdy nie był tak zmartwiony. Widziałam po nim, że się obwiniał, ale skąd on miał to wiedzieć? Przecież on nie miał pojęcia, że to ja byłam ofiarą jego przyjaciela. I teraz okazało się, że tak na prawdę żaden z nich nic o sobie nie wiedział. Ubrałam swoje trampki, a Liam narzucił na mnie swoją bluzę. Uśmiechnęłam się do niego w ramach podziękowania, lecz jemu nie było do śmiechu. Popatrzył tylko na mnie oczami przepełnionymi smutkiem. Starałam się go pocieszyć i odrzucić od niego myśl, że on jest temu wszystkiemu winien. Nie udało mi się. Pożegnał się z przyjaciółmi i wyszliśmy. Z tego wszystkiego nie miałam okazji dowiedzieć się jak nazywają się jego przyjaciele. Jeden z nich przykuł moją uwagę. Mianowicie szatyn o zielononiebieskich oczach. Wydawał się bardzo sympatyczny. Był cały czas uśmiechnięty. Po chwili dopiero otrząsnęłam się i przypomniałam sobie o tym, że nie jestem sama, ale towarzyszy mi mój przyjaciel, który dalej trzymał moją rękę. Wiedziałam, że nie pozwolił by żeby stała mi się jakakolwiek krzywda. Dbał o mnie jak o swoją młodszą siostrę, a on był dla mnie jak starszy brat. Nagle chłopak prychnął przerywając ciszę między nami.
- Coś nie tak? - spytałam.
- Dlaczego ja jestem taki głupi? - powiedział niby do siebie. - Powinienem cię pilnować i nie spuszczać z ciebie wzroku. Gdybym był bardziej uważny do niczego by nie doszło.
- To nie twoja wina - odpowiedziałam surowo. - Przestań się człowieku obwiniać! To tylko i wyłącznie moja wina, którą popełniłam kilka lat temu. Byłam naiwną nastolatką.
- Dalej jesteś - zaśmiał się.
- Dzięki - przyspieszyłam i wyrwałam rękę z jego uścisku.
- No przepraszam - szepnął mi na ucho kiedy mnie dogonił. Szłam jeszcze szybciej. - Nie gniewaj się na mnie - podbiegł do mnie i stanął przede mną torując mi drogę. Chwycił mnie za ramiona, przysuną do siebie i mocno przytulił. - Przepraszam - tym razem szepnął. Zachichotałam.
- No dobrze - uśmiechnęłam się. - Wybaczam ci - zaczęliśmy się oboje śmiać. - Co ja bym bez ciebie zrobiła? - westchnęłam głęboko. Liam szybko objął mnie ramieniem i ruszyliśmy w stronę mojego domu. Kiedy byliśmy już niedaleko popatrzyłam na niego. Cały czas patrzył przed siebie. Wyglądał jakby nad czymś rozmyślał.
- Nie wiem - odezwał się po chwili i przeniósł wzrok na mnie. Byłam zdziwiona, nie wiedziałam o co mu chodzi. Kiedy go o to spytałam odpowiedział mi śmiechem. Kiedy się opanował powiedział:
- Pytałaś co byś beze mnie zrobiła. To ci odpowiadam, że nie wiem - uśmiechnął się od ucha do ucha. Zaśmiałam się cicho. Postanowił odprowadzić mnie pod same drzwi.
- Pewnie musimy się pożegnać - szepnęłam kiedy byłam przed domem. Nasze twarze momentalnie posmutniały. Jednak jego po chwili znów się rozpromieniła.
- Wcale nie jeżeli zaprosisz mnie do siebie - uśmiechnął się.
- Hm. Niezły pomysł. Liam? - zastanowiłam się przez chwilkę.
- Słucham?
- Może wejdziesz do środka?
- Oczywiście - zaśmiał się i wparowaliśmy do środka. Moja babcia nawet nas nie zauważyła. Wzruszyliśmy ramionami i poszliśmy do mojego pokoju. Zaczęliśmy codzienną porcję wygłupów. Łaskotaliśmy się, biliśmy się poduszkami, opowiadaliśmy sobie kawały itp. Kiedy mieliśmy już dość rzuciliśmy się na łóżko. Odetchnęłam i położyłam głowę na torsie Liam'a, a on przejechał dłonią po mojej ręce. Wzdrygnęłam. Przeprosił mnie, ale ja powiedziałam, że nic się nie stało. Uśmiechnął się do mnie i pocałował mnie w głowę. Po chwili zadzwonił jego telefon. Podniosłam głowę.
- Leż, leż - powiedział do mnie i sięgnął po komórkę do kieszonki. Położyłam ponownie na nim głowę i przymknęłam oczy. Dzwoniła Danielle. Przysłuchiwałam się ich rozmowie. Nie wiedziałam kiedy, a zasnęłam. Obudziłam się obok ... karteczki! co mnie bardzo zdziwiło.
"Przepraszam musiałem wyjść w nocy. Umówiłem się z Danielle i chłopaki mieli do mnie pretensje, że nie wracam. Jeszcze raz bardzo Cię przepraszam. Jak coś to zadzwoń
Liam" 
Uśmiechnęłam się. Równie dobrze mógł pójść i nic nie mówić. Wstałam i poszłam coś zjeść. W domu nikogo nie było więc skorzystałam z okazji. Zrobiłam sobie kakao, kanapki z serem i zaniosłam to do salonu. Położyłam na stoliku, włączyłam telewizor i wygodnie rozsiadłam się w fotelu. Wybrałam jakiś program i zaczęłam jeść. Kiedy skończyłam odniosłam wszystko do kuchni i umyłam naczynia. Potem wróciłam do oglądania telewizji. Nagle usłyszałam dzwonek. Wstałam, przeczesałam włosy ręką, wzięłam gumę i poszłam otworzyć. Kiedy uchyliłam drzwi żeby zobaczyć kto tam jest odskoczyłam do tyłu. Przyszedł Zayn. Zatrzasnęłam drzwi i próbowałam przytrzymać je swoim ciałem, ale on był silniejszy. Wparował do mojego domu zamykając za sobą drzwi. Serce mi biło jak oszalałe. Próbowałam się gdzieś schować żeby mi nic nie zrobił. On był szybszy. Złapał mnie za biodra. Zaczęłam krzyczeć. Uśmiechnął się i pocałował mnie czule w usta. Nie wiedziałam o co chodzi.
- Nareszcie cię odzyskałem - szepnął mi do ucha. Zamarłam. - Teraz cię nie puszczę! - wystraszyłam się. Wątpiłam w to, że nic by mi nie zrobił. Zaczęłam się wiercić. Przycisnął mnie do siebie.
- Przestań - powiedział. Wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni po czym położył na łóżku.
- Zaraz wracam - szepnął i puścił mi oczko. Wyszedł. Wzięłam komórkę i napisałam do Liam'a żeby do mnie jak najszybciej przyszedł. Wrócił Zayn. Usiadł koło mnie na łóżku i mnie objął. Dostałam SMS-a. Wyciągnęłam pomału telefon.
- Od kogo? - spytał Mulat. Liam, pomyślałam. Faktycznie to był on. Pytał co się dzieje. Zayn zobaczył treść SMS-a. Chwycił moją komórkę i rzucił ją na podłogę. Usłyszałam mój dzwonek.
- Nie! - krzyknął ściskając moje ręce.
- Puść. To boli - szepnęłam, a on jeszcze mocniej je ścisnął. - Zayn... - zaśmiał się, pocałował mnie w policzek i puścił. Przetarłam palcami po czerwonych śladach na nadgarstkach. Nagle Mulat posadził mnie sobie na kolanach i włożył mi ręce pod bluzkę. Zesztywniałam. Usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi. Zayn chwycił mnie za rękę i pociągnął za sobą. Zeszliśmy do kuchni gdzie moja babcia wyciągała zakupy. Nawet nas nie zauważyła. Bezgłośnie wróciliśmy do pokoju. Usiadłam na łóżku, a Mulat wziął moją komórkę i pisał do kogoś SMS-a. Po chwili przyszła odpowiedź. Zaśmiał się.
- Ale Liam się o ciebie troszczy - powiedział i usiadł koło mnie. Nagle pchnął mnie i położył się nade mną opierając się rękami. Moje serce zaczęło bić szybciej. Tak bardzo się bałam jednak nie potrzebnie. Uśmiechnął się do mnie delikatnie i pocałował mnie po czym złączył nasze ręce.
- Nic nie rozumiem - szepnęłam.
- Zrozum tylko to, że cię kocham i żałuję tego co zrobiłem - odpowiedział mi. Było to w miarę wiarygodne. Czułam, że mu wierzę, ale źle robię. - Czy ty też czujesz to samo co ja? - zamyśliłam się na chwilę. Szczerze go znienawidziłam za to co mi zrobił, ale tak, kochałam go. Zrobiłabym dla niego wszystko tylko był mały problem. Straciłam do niego zaufanie. To nie było to samo co kiedyś.
- Tak - popatrzyłam mu w oczy. Słodko się uśmiechnął. Musnął moje usta. Złapałam go za szyję i przyciągnęłam do siebie. Co ci odbija?!, pomyślałam. Zaczęliśmy się namiętnie całować. Poczułam w pewnym momencie jak Zayn podczas pocałunku się uśmiecha. Nagle ścisnął moje ręce i przycisnął mnie swoim ciałem. Oderwałam się od niego.
- Żartuję - zaśmiał się i wrócił do poprzedniej pozycji. Znów się całowaliśmy. Sama nie wiedziałam dlaczego się tak zachowuję. Czyżby moja miłość do niego przeważała nad zaufaniem? Tego nie wiedziałam i to pytanie zostanie bez odpowiedzi.

3 komentarze:

  1. Boże, ja chcę jak najszybciej 3 rozdział :D To opowiadanie wciąga ;D
    Iwa :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. DALEJ DALEJ. KOCHAM TWOJE OPOWIADANIE <33333

    OdpowiedzUsuń
  3. :3 super blog

    OdpowiedzUsuń