poniedziałek, 27 maja 2013

Rozdział 4

Poszłam do kuchni. Wzięłam banana i usiadłam na krześle. Obrałam go i zaczęłam jeść. Zjadłam połowę i zauważyłam, że kogoś brakuje. Mojej babci. Nie było jej w domu. Pewnie poszła do koleżanki czy coś, pomyślałam. Ugryzłam banana. Podłoga na górze zaskrzypiała. Osłupiałam. Zaczęłam coraz szybciej jeść. Znowu ten sam dźwięk. Wstałam, wzięłam do moich trzęsących się rąk wałek do ciasta i poszłam do mojego pokoju, skąd dobiegały odgłosy. Ręce mi się strasznie spociły. Stanęłam przed drzwiami. Weszłam do pokoju, zaświeciłam światło, podniosłam wałek do góry i stanęłam. Przywitał mnie śmiech. Znalazłam osobę która mnie tak wystraszyła.
- Czy ty chcesz żebym dostała zawału? - spytałam... Liam'a.
- Nie. Kiedy wróciłaś? - odpowiedział. - Czekałem na ciebie.
- Przed chwilą.
- Aha - podszedł do mnie i mnie przutulił po czym pociągnął za sobą. Położyliśmy się na łóżku. Mój przyjaciel złożył na moich ustach pocałunek.
- Tak długo na to czekałem - szepnął mi na ucho. Szybko wstałam, nie wiedziałam co się dzieje. Zbiegłam na dół, ubrałam kurtkę i wybiegłam z domu.
- Jane! Przepraszam! - wołał Liam. - Wracaj!
Biegłam przed siebie. Nagle na kogoś wpadłam. Był to Louis. Przytulił mnie z całej siły. Uśmiechnęłam się. Objął dłońmi moją twarz i mnie pocałował. Odwzajemniłam pocałunek. Wtuliłam się w niego.
- Kocham cię, Jane - powiedział.
- Jane!
Odwróciłam się i zobaczyłam biegnącego w moją stronę Zayn'a.
- O nie - szepnęłam. Był już przy mnie i jako kolejny mnie pocałował.
- Kocham cię, Misiu - powiedział. - Przepraszam za to co ci zrobiłem.
- To chyba jakiś żart! - krzyknęłam. Przybiegł Liam i popchnął Zayn'a.
- Ona jest moja! - oznajmił mój przyjaciel.
- Nie, bo moja! - zaczęli się kłócić. Po chwili dołączył do nich Lou. Moją rękę ktoś chwycił i pociągnął mnie za sobą.
- Chodzisz z Lou? - spytał... Chłopak.
- Nie - odpowiedziałam.
- Zayn'em?
- Nie.
- Liam'em?
- Nie.
- Ze mną?
- Nie.
- Tak.
- Jakie tak?! Nie!
- Uwierz mi jestem chłopakiem twoich marzeń. Kochasz mnie.
- No chyba nie! Nawet cię nie znam!
- Oj znasz, znasz - pocałował mnie.
- Za dużo pocałunków jak na jeden dzień.
- Kocham cię.
- Kim jesteś?!
- Harry.
- Poważnie?
- Nie okłamałbym cię.
- Niech ci będzie.
- Chodź ze mną - zaczął iść, więc zrobiłam to samo. Doszliśmy do jakiegoś.
- Sądziłam, że czujesz coś do Kate.
- Nie. Dlaczego tak myślałaś?
- Bo z nią dzisiaj poszedłeś.
- Zdawało ci się.
- Nie. Przecież wy...
- Nie zaprzątaj tym swojej małej główki - skarciłam go wzrokiem. Spostrzegłam nagle moją mamę. Zdziwiłam się. Nie rozumiałam skąd ona się tutaj wzięła.
- Jane, kochanie - odezwała się. - Nie popełniaj tego błędu - chwyciła moją dłoń. - Trzymaj się od niego zdala. Zrobi ci krzywdę. Kocham cię - zniknęła.
- Mamo, wracaj! O co chodzi?! - krzyczałam.
- Jane... Jane... - usłyszałam Liam'a.
- Jane... Obudź się - rozpoznałam Kate. Zobaczyłam białe światło. Cały obraz zniknął. Otworzyłam oczy. Ujrzałam moich przyjaciół nade mną. Pomieszczenie było białe, jak w szpitalu.
- Gdzie ja jestem? - spytałam cichym, zachrypniętym głosem.
- Potknęłaś się jak wchodziłaś do domu i straciłaś przytomność. Na szczęście Louis to widział i zadzwonił po pogotowie - odpowiedział Liam. Odetchnęłam. To był tylko sen. - Połóż się i śpij. Musisz dużo odpoczywać - pocałował mnie w czoło.
- Wystarczająco się już wyspałam - uśmiechnęłam się.
- Dobrze, ale odpoczywaj i dbaj o siebie.
- Obiecuję - na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.
- Ja już pójdę nie będę ci przeszkadzać - szepnęła Kate.
- Pa pa - rzuciłam. Odpowiedziała mi tym samym i wyszła.
- Ja też już będę się zbierać - powiedział Liam.
- Już? Tak szybko? - spytałam. Zaśmiał się
- Tak, kochanie - pocałował mnie ponownie w czoło. Poczułam jak się rumienię. Zachichotał. - Do zobaczenia - odwrócił się i chciał już iść, ale złapałam go za dłoń. - Tak? - spytał odwracając się.
- Co z Louis'em? - zapytałam zachrypnięta.
- Siedzi na korytarzu i czeka na wieści ode mnie - uśmiechnął się.
- Aha - odpowiedziałam cicho.
- Rozumiem - zaśmiał się cichutko. - Zaraz go przyprowadzę.
- Nie musisz - rzuciłam jeszcze ciszej. Bardzo chciałam żeby to zrobił, ale nie miałam odwagi tego przyznać.
- Oj muszę, muszę. Do zobaczenia - posłał mi po raz kolejny uśmiech i odszedł. Odprowadziłam go wzrokiem. Kiedy Louis go zobaczył wstał. Zaczęli rozmawiać. Obserwowałam ich. Po chwili obydwaj obrócili głowy i popatrzyli na mnie. Lou się uśmiechnął i kiwną głową w stronę Liam'a. Pożegnali się i Brunet przyszedł do mnie.
- Słyszałem, że się o mnie pytałaś? - "przywitał" mnie.
- Ahh.. Liam, ta papla - uśmiechnęłam się, a on wybuchł śmiechem.
- Tak, żebyś wiedziała - usiadł koło mnie. - Jak się czujesz?
- Dobrze, ale chciałabym już być w domu - chłopak ponownie zaczął się śmiać.
- Tak szybko to oni cię nie wypuszczą, przykro mi.
- Niestety.
- Chcesz żebym z tobą został?
- Emmm... No... Możesz zostać - uśmiechnął się do mnie szeroko.
- To zostaję - pogładził mnie ręką po głowie i rozsiadł się wygodnie na krześle. Popatrzył się na mnie i szepnął żebym poszła spać, ale ja pokiwałam przecząco głową. Westchnął głęboko i powiedział, że jestem uparta. Cieszyłam się jego obecnością. Co chwila na niego zerkałam, a on patrzył się na ścianę. Rzucił, że musi zadzwonić i wyszedł, a gdy skończył wrócił. Spytałam z kim rozmawiał, a on z uśmiechem odpowiedział, że ze swoją dziewczyną za którą bardzo tęskni. Coś jakby we mnie pękło. Louis miał dziewczynę, a ja miałam cichą nadzieję, że mam u niego jakie kolwiek szanse. Westchnęłam cicho, uśmiechnęłam się i odwróciłam na drugi bok. Próbowałam zasnąć. Nie udawało mi się to, ponieważ co chwila z moich oczu leciały pojedyncze łzy. Po kilku próbach w końcu usnęłam. Tym razem nie chciałam się już obudzić.

2 komentarze:

  1. Starczy tych czułości jak na jeden dzień xD Rozdział jak zwykle genialny <33333
    Iwa :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudny rozdział *_____*
    Zuzaa

    OdpowiedzUsuń